Każda osoba uzależniona ma w sobie potencjał, żeby wyjść z nałogu. Trzeba go tylko odpowiednio wydobyć.
Istnieją trzy podstawowe mechanizmy uzależnień : Mechanizm nałogowego regulowania uczuć, Mechanizm iluzji i zaprzeczania oraz mechanizm rozproszonego i rozdwojonego „ja”.
Mechanizm nałogowego regulowania uczuć
Jest to mechanizm ściśle związany z powstawaniem tzw. głodu. Przykre doświadczenia na każdą, nawet zdrową osobę, wpływają bardzo negatywnie i szuka się wtedy sposobów na poprawę humoru. Osoba uzależniona od razu myśli wtedy o tym, że poczuje się lepiej po sięgnięciu po używkę. Jest to taka powiązana reakcja na każdą, nawet najmniejszą, nieprzyjemną rzecz, która ma miejsce. Czasem jest to nawet picie w obawie przed czymś, co dopiero może nastąpić np. utrata pracy czy rozwód. Zamiast szukać rozwiązań, jak temu zapobiec, osoba uzależniona sięga po używkę, żeby o tym problemie zapomnieć. Alkohol (oraz inne używki) są również wykorzystywane jako wymówki dla uspokojenia nerwów, wyciszenia, rozładowania napięcia. Ile razy słyszeliśmy od alkoholika, że pije, bo go ktoś zdenerwował i musi odreagować? Albo że pije, żeby ‘zapić smutki’? Prawdą jest, że oddziałując na różne sfery mózgu używki są w stanie krótkoterminowo poprawić humor. Niestety z upływem czasu potrzeba coraz więcej substancji, żeby osiągnąć ten sam stan odprężenia. Pije się więc na okrągło i w dużych ilościach, żeby podtrzymać pozorny stan zadowolenia.
Mechanizm iluzji i zaprzeczania
Jest to mechanizm, który powoduje, że alkoholicy nie potrafią przyznać się przed innymi, ani nawet przed samymi sobą, że są uzależnieni. Na każdym kroku zniekształcają bowiem oni rzeczywistość. Umniejszają powagę problemu. Zacznijmy od powodów dopicia. Alkoholicy zawsze znajdą jakiś, według nich, racjonalny powód do sięgnięcia po kieliszek. Czasem dlatego, że była okazja do świętowania (urodziny, imieniny, wszystkie możliwe święta, impreza firmowa - bo przecież nie wypada nie wznieść toastu) a czasem, żeby poprawić sobie humor (bo brzydka pogoda, bo zły dzień w pracy, bo dzieci denerwują). Zawsze, ale to zawsze znajdą jakieś wytłumaczenie na kolejną dawkę substancji. Przejdźmy teraz do konsekwencji picia. Alkoholicy nigdy nie widzą, że swoim uzależnieniem ranią swoich bliskich. Bo przecież nierzadko w domu jest porządek, dzieci ubrane i najedzone, mają pracę, znajomych, nie kradną, nie wdają się w bójki – to w czym problem? I choć wydawać by się mogło, że osoby uzależnione udają, że nie widzą, w jaki oczywisty sposób ich nałóg z dnia nadzień negatywnie wpływa na ich rodziny i ich samych, to tak naprawdę oni tego nie widzą i nie rozumieją. Mózg osoby uzależnionej wypracowuje mechanizm, który zniekształca zupełnie odbieranie rzeczywistości. Te schematy są tak mocno zakorzenione i ściśle powiązane z uzależnieniem, że tylko odpowiednio dobrana terapia może od nich wyzwolić.
Mechanizm rozproszonego i rozdwojonego 'ja'
Zdrowy człowiek wie, jaki jest, jakie są jego granice, jakie ma mocne i słabe strony. Widzi siebie jako całość. Osoba uzależniona jest zazwyczaj bardzo pogubiona, nie wie, kiedy jest prawdziwą wersją siebie, a kiedy kieruje nią uzależnienie .Najczęściej osoby pod wpływem substancji odurzających są wesołe, pewne siebie, gadatliwe. A po wytrzeźwieniu pojawia się wstyd, poczucie beznadzieji, poczucie winy. Osoby, które piją bardzo często nie lubią samych siebie. Lubią natomiast osobę, którą się stają po wypiciu: beztroską, zrelaksowaną, odważną, dowcipną. Niestety nie dość, że jest to sztuczny obraz to powoduje, że jeszcze bardziej ‘znienawidzają’ oni prawdziwych siebie. Ostatecznie zarówno osobie uzależnionej, jak i jego rodzinie, ciężko stwierdzić, jaka to osoba jest naprawdę, ponieważ wraz z postępowaniem choroby ma ona coraz większy wpływ na mózg, ogólne myślenie i funkcjonowanie. Ten mechanizm również utrudnia przyznanie się alkoholikowi do tego, że ma problem z uzależnieniem, ponieważ kiedy pije, uważa, że wszystko jest super. I że on jest też oczywiście super. A kiedy jest trzeźwy to przemawia przez niego wstyd i łatwiej jest udawać, że przecież nic się nie dzieje niż przyznać się do choroby i zacząć konfrontację z samym sobą.